Dobrze. Wiem, że długo nie pisałam (znowu) i że rozdział jest krótki (też znowu). Prawda jest taka, że nie mam po prostu czasu, żeby isę zmobilizowac i napisać coś porządnego. Ale mam nadzieję, że mimo to rozdział spotka się z miłym przyjęciem i że zdopingujecie mnie do dalszego pisania :)
A ten rozdział pragnę zadedykować czytelniczce, która napisała do mnie na asku i podpisała się samym tylko I. A więc droga I. dziękuję za zmotywowanie mnie do napisania czegokolwiek...
Pozdrawiam :)
Wokół
rozległy się oklaski i westchnienia zachwytu. Powoli opadłam na podłogę
utrzymując równowagę. Nie, nie zabiłam się. Nawet, gdyby nie było to częścią
planu ustalonego przeze mnie i Ariane, to teraz byłam nieśmiertelna. Z tłumu
gości wyłoniła się znajoma sylwetka, Mefisto podszedł do mnie, ubrany w czarny
smoking i z szelmowskim uśmiechem na ustach podał mi rękę.
- Ładne wejście
– szepnął prowadząc mnie między gośćmi, którzy jak Morze Czerwone rozstępowali
się, robiąc mi miejsce.
- Dziękuję, co
teraz?
- O nic się nie
martw.
Poprowadził mnie
na podest i powiedział głośno.
- Drodzy goście
i mieszkańcy tego pałacu. Nie tak dawno temu opłakiwaliście śmierć królowej
Lilith, teraz pragnę wam przedstawić waszą nową królową.
Westchnęłam
cicho stojąc jak mała dziewczynka, trzymana za dłoń przez Mefisto.
- Pokonała
Lilith! – Krzyknął, a na sali zaczęły rozprzestrzeniać się ciche oklaski. –
Wyrzekła się życia doczesnego! – Raczej nie miałam innego wyboru, ale czy kogoś
to obchodziło? – Przyjęła znamię! – Mefisto obrócił mnie tyłem do gości, by
mogli podziwiać mój tatuaż, teraz już brawa były gromkie, a gdzieniegdzie dało
się słyszeć okrzyki radości. – A dziś jest tu z wami… - znów obrócił mnie
przodem do zgromadzonych gości - …by świętować z wami i przyjąć moc jaką od
dziś będzie władała. Panie i panowie… Powitajcie trzecią królową demonów –
Olivię!
I zaczęło się.
Wiwaty, brawa, strzelające korki szampana. Wszyscy patrzyli na mnie, a ja
miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Nie wiem jak długo to trwało, wiem, że
uśmiechałam się, a łzy ciekły mi po policzkach. Moi podwładni, mój lud zapewne
myślał, że to łzy szczęścia. Jednak były to łzy bólu tęsknoty i przerażenia.
W
końcu wiwaty ucichły, a na sali dało się słyszeć już tylko pojedyncze
klaśnięcia. Do Mefistofelesa podeszła nieznana mi kobieta i podała mu czarną
szatę z kapturem, która natychmiast na siebie założył odganiając kobietę jak
natrętną muchę. Odeszła ze spuszczoną głową, a ja zauważyłam czerwone pręgi na
jej ciele i nie miałam wątpliwości, że owa kobieta była człowiekiem.
Niewolnikiem w piekle. Sługą elity do której teraz należałam. Nie podobało mi
się to ani trochę, ale nie miałam nic do powiedzenia. Jeszcze. Po chwili do
Mefisto dołączyły jeszcze dwie zakapturzone postacie i stanęły za mną. Teraz
miałam otrzymać ową niezwykłą moc, o której wcześniej opowiadała mi Ariane.
Narzędzie niezbędne do sprawowania władzy. Mefisto zapowiedział kolejny punkt
ekranu i odwrócił się do mnie przodem. Zakapturzone postacie podały mu ręce i w
ten sposób znalazłam się w środku utworzonego przez nich kręgu. Pierwszy
odezwał się Mefisto.
- Prosto z
siódmego kręgu piekieł nadaję ci moc zabijania.
Po chwili
odezwała się druga, zakapturzona postać. Głos był kobiecy.
- Prosto z
siódmego kręgu piekieł nadaję ci moc mącenia w umysłach.
I trzecia postać
o miękkim, dziecięcym głosie.
- Prosto z
siódmego kręgu piekieł nadaję ci moc zadawania bólu.
- Niszczenia.
- Powodowania
rozpusty.
- Nakłaniania do
złego.
- Uzdrawiania.
- Przebaczania.
- Przywoływania
plag.
- Nawiedzania w
snach.
Głosy mieszały
się z mojej głowie i już nie wiedziałam, która z postaci jaką nadaje mi moc.
Zakręciło mi się w głowie i zaczęło piszczeć w uszach
- Odkręcania
zła.
Rzeczywistość
zafalowała, sala balowa zaczęła wirować. Kolejne moce, których nazw nie
słyszałam i kolejne ruchy warg zakapturzonych postaci. Spojrzałam w górę i
zobaczyłam ogromne stado kruków, lecących prosto na mnie. W pierwszym odruchu,
skuliłam się pragnąc uniknąć ataku ptaków, jednak zakapturzeni, chwytając mnie
za ramiona zmusili mnie, bym stanęła prosto i poddała się. Po chwili pierwszy
ptak zaatakował. Nagły ból przeszył moją czaszkę, kiedy zwierzę wniknęło w moje
ciało, a za nim uczyniły to pozostałe. Gdzieś przy dziesiątym uderzeniu bólu,
straciłam rachubę i po prostu czekałam, aż ta tortura się skończy.
W
końcu atak ustał, otworzyłam oczy, masując skronie palcami. Zebrani goście
patrzyli na mnie w milczeniu, a zakapturzone postacie powoli, jedna po drugiej
wycofywały się w kierunku drzwi. Szukałam wzrokiem Arianne, która
prawdopodobnie wiedziała co powinnam teraz zrobić, po dłuższej chwili
odnalazłam ją, stojącą w kącie, przerażoną lub zmartwioną – sama nie umiałam
odczytać wyrazu jej twarzy. Wzruszyłam ramionami i ruszyłam w stronę swojej
pomocnicy od czasu do czasu rzucając zdziwione spojrzenie w stronę zebranych
gości. Z zaskoczeniem odkryłam, że o ile wcześniej wzbudzali we mnie tremę,
obawę, a nawet strach, o tyle teraz wydawali mi się słabymi i kruchymi
istotami. Może to dlatego, że każdy z nich, kiedy tylko spojrzałam na któregoś,
pochylał głowę jakby bojąc się odwzajemnić spojrzenie. Kiedy dotarłam do
Arianne, demonica cofnęła się nieznacznie i szepnęła coś pod nosem.
- Słucham? – Spojrzałam
na nią ze zdziwieniem.
- Dopełniło
sssię, Pani. Teraz możesssz zabić kogokolwiek ssssamym tylko mrugnięciem oka.
- To świetnie,
ale nie mam takiego zamiaru, chce tylko wiedzieć co powinnam robić i czemu ci
wszyscy, nazwijmy to, ludzie tak się mnie boją.
- Pani,
wyssstarczy, że będziessssz sssssię dobrze bawić.
Łatwo było jej
to mówić. Ja jeszcze miałam dreszcze na samo wspomnienie wnikających we mnie
widmowych ptaków, nadal się trzęsłam z emocji, strachu i tęsknoty. Jak niby
miałam się dobrze bawić? Odpowiedź na to pytanie przyszła szybko w postaci
Mefistofelesa dzierżącego w dłoni wykonany z ciemnego szkła kielich, wypełniony
gęstą, zielonkawą cieczą. Zerknęłam na kielich i wykrzywiłam usta z
obrzydzeniem, jeśli Mefisto myślał, że wypiję to coś, to grubo się mylił. Albo
ja się myliłam bo w kolejnej chwili jak zahipnotyzowana wzięłam kielich w
dłonie i wypiłam cała zawartość. Nie smakowało to źle. Trochę jak kiwi z miętą.
Jak tylko opróżniłam kielich, moje wszelkie obawy dotyczące tego czy dam sobie
radę z władzą i mocą, jakie teraz posiadałam, czy jeszcze kiedykolwiek spotkam
Damona i w ogóle jak to będzie – zniknęły. W ich miejsce zagościł wspaniały,
szampański humor i pragnienie imprezowania do białego rana. To było naprawdę
cudowne uczucie nie przejmować się niczym, więc nikt nie mógł winić mnie za to,
że mu się poddałam. Na początek odtańczyłam bardzo nieprzyzwoity taniec z
Mefisto, a potem udałam się do stołu zastawionego przystawkami. Nakładałam na
srebrny talerzyk wszystko, co spodobało mi się wizualnie, nawet jeśli nie
wiedziałam czym to coś właściwie było. Muzyka, taniec, śpiew. Nagle ten
początkowo przerażający bal, stał się najlepszą imprezą mojego życia, a
wszystko dzięki kilku łykom całkiem smacznego napoju. Stwierdziłam, że muszę
dowiedzieć się od Mefisto co to takiego, a jeszcze lepiej zdobyć od niego
przepis. Ruszyłam w stronę mojego nowego przyjaciela (tego wieczora zyskałam
około dwudziestu przyjaciół, łatwo było podejść do kogoś i powiedzieć mu
„jesteś moim przyjacielem”, tym bardziej, że ten ktoś ochoczo na moje
stwierdzenie przystawał) i chichotałam pod nosem, wyobrażając sobie siebie w
balowej sukni, warzącą magiczny napój.
Poranek po balu był koszmarem.
Obudziłam się w swoim wielkim łożu w towarzystwie łupiącego bólu głowy i uczucia
odwodnienia całego organizmu. Z trudem zmusiłam się by usiąść i rozejrzałam po
pokoju. Acha, jak trzeba mnie wyszykować na imprezkę, to wokół kręci się
mnóstwo służby, ale jak potrzebuję ratunku przed zasuszeniem na śmierć nie ma
nikogo, kto podałby mi szklankę wody. Pomyślałam sobie o wysokiej, wąskiej
szklance, pełnej zimnej, czystej wody. Nagle taka właśnie szklanka pojawiła się
w mojej dłoni. Woda w niej była tak zimna, że na ściankach pojawił się szron.
Bez zbędnego namysłu wypiłam całą wodę i od razu poczułam się lepiej. Kac?
Przecież nie piłam alkoholu. Może to ten magiczny napój od Mefistofelesa
sprawił tak na mnie zadziałał? Postanowiłam to z nim omówić. Po jako takim ogarnięciu
się, wyszłam z pokoju i dopiero wtedy dotarło do mnie, że tak właściwie to nie
wiem, gdzie mam szukać Mefistofelesa. Poszłam wiec korytarzem przed siebie,
stwierdzając, że w końcu natknę się na kogoś że służby, kto będzie w stanie mi
pomóc. Korytarz był jak zwykle mroczny i nieskończenie długi. Tak przynajmniej
mi się wydawało do momentu, aż natrafiłam na okratowaną bramę. Za bramą
rozciągał się widok na sady oliwek, które już wcześniej widziałam. W oddali
widziałam wychudzonych ludzi, którzy wspinali się na oparte o pnie drzew
drabinki i zbierali oliwki do wielkich wiklinowych koszy. Na dworze było
słonecznie i gorąco, więc niewolnicy pocili się niemiłosiernie. Zrobiło mi się
żal tych ludzi, jednak po chwili to uczucie zniknęło. Skoro są w piekle to za
życia raczej nie byli wzorami cnót. Ciekawe co takiego zrobili, że tu
wylądowali. No cóż, na pewno na to zasłużyli. Uczucie zobojętnienia i wyższości
nad niewolnikami było całkiem przyjemny, postanowiłam nie tracić na nich więcej
czasu i odnaleźć tego przeklętego diabła. Zdążyłam jedynie obrócić się na
pięcie, a Mefisto wyrósł przede mną, jak spod ziemi.
- Podziwiasz
swoje włości? – Uśmiech, który zawitał na jego twarzy miał być chyba przyjazny,
ale mnie od patrzenia na niego, zrobiło się niedobrze.
- Szukałam cię. –
Odparłam ostrym tonem.
- Wiem, ale to
ja ciebie znalazłem, w czym mogę ci pomóc, o pani? – Ukłonił się dworsko, co
tylko mocniej mnie zirytowało.
- Powiedz mi, co
to był za napój jakim mnie wczoraj poczęstowałeś. Mam po nim okropnego kaca.
- Ach to… musisz
wiedzieć, że częstowałem cię nim nie tylko wczoraj, ale całe sto nocy i dni
wstecz.
No tak, bredził
jak zawsze.
- Widzę, że nie
rozumiesz, więc wyjaśnię. To co pamiętasz jako jedną noc, było w istocie studniowym
balem, podczas którego piłaś napój bogów, ambrozję, która pozwoliła ci pokonać zmęczenie
i odgonić sen.
- Studniowy bal?
Czyli chcesz mi powiedzieć, że wczorajsza noc trwała trzy miesiące?
Mefisto z
zadowoleniem skinął głową, a mnie zrobiło się słabo. Trzy miesiące… tyle nocy,
nieprzespanych nocy, podczas których NIE spotkałam się z Damonem. Byłam
wściekła. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić, bez słowa obróciłam się na pięcie i
jednym szybkim gestem otworzyłam bramę. W kilka chwil znalazłam się na
plantacji oliwek. Machnęłam dłonią, a wszystkie oparte o pnie drzew drabinki
zapłonęły. Stojący na nich ludzie zaczęli krzyczeć w niebogłosy, słyszałam ich.
Czułam smród przypalanej skóry, ale nie miałam dość. Spojrzałam na niebo, które
jak na zawołanie pokryło się gęstą warstwa chmur. Pomyślałam o deszczu gorącej,
lepkiej smoły i po chwili pierwsza czarna kropla spadła na ziemię. Nie minęło
wiele czasu, gdy kolejne krople smoły zaczęły spadać z nieba, wtapiając się w
skórę niewolników i podsycając ogień. Patrzyłam na cierpienie tych ludzi z
chorą satysfakcją. Doszłam do wniosku, że skoro ja cierpię, to oni, jako moi
poddani powinni czuć to samo. W końcu lud ma się utożsamiać z królową, prawda?
W końcu się doczekałam ! Cieszę się niezmiernie. Rozdział ciekawy, jak zwykle z resztą. Ciekawa jestem czy jeszcze spotka się z Damonem i w jaki sposób to zrobi, skoro teraz może wszystko. Czekam na kolejny rozdział i życzę powodzenia :)
OdpowiedzUsuńAle się cieszę, że ktoś tu jeszcze zagląda :)
UsuńPozdrawiam :))
Cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne.I jeszcze raz cudowne! Nie mogę doczekać się następnego cudownego rozdziału ;*
OdpowiedzUsuńCieszę się, że tu wróciłaś. Lubię jak treść mnie zaskakuje, na przykład tym, że bal trwał aż sto dni. Jestem zaintrygowana zmianą, jaka zaszła w bohaterce. Ciekawe kiedy Olivia z Damonem się spotkają, bądź, no nie wiem... Znajdą sposób by się komunikować :)
OdpowiedzUsuńCzekam na dalszy rozdział. Mam nadzieje, że Olivia będzie miała tyle przygód, co w pierwszej części!
Pozdrówki :)
Wróciłaś!
OdpowiedzUsuńWidzę że świat wokół Olivii coraz bardziej się kręci i jakoś tak nie wspomina już o Damonie.
Czyżby przyzwyczaila się do życia w piekle?
W końcu pokonała Lilith i teraz jest królową.
Jestem bardzo ciekawa jak roziwniesz ten wątek.
Szkoda tylko że taki krótki bo naprawde wyszedł ci ciekawie.
Ja osobiście nie mam nic do zarzucenia temu rozdziałowi.
Jedynie tylko tyle że za krótki.
pozostaje czekac na kolejną część i pozdrowić mocno.
rosmaneczka
Po prostu mnie zabij. Jak mogłam tyle czasu nie komentować, jak mogłam tyle czasu tutaj nie czytać. To było jedno z moich ulubionych opowiadań!
OdpowiedzUsuńCóż, nie pozostaje mi nic innego jak przeprosić, pewnie mnie już dawno nie pamiętasz. :)
Well, przeczytam zaległości i wtedy skomentuję raz jeszcze. Wiedz, że już nie opuszczę tego bloga ani na moment.
Pozdrawiam ciepło!
czemu zakonczylas w takim momencie ja chce next! nigdy nie bylam fanka opowiadan gdzie role odgrywaja bohaterowie z tego serialu a ty mnie przekonalas. wprost uwielbiam twego bloga hah zaczelam go dzis czytac :) i wlasnie skonczylam i przyznam sie ze w myslach balam sie ze nie na wiecej rozdzialow i nawet nie wiesz jaka byla moja radosc gdy zobaczylam kolejne. Moim skromnym zdaniem Damon robi sie za bardzo milutki :) ale to tak moim zdaniem
OdpowiedzUsuńWitaj,
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy wpis! Właśnie trafiłam na Twojego bloga i nie ukrywam, że bardzo mnie zaintrygował :) Na pewno będę tu wpadać częściej. Dodaje też do obs ;) Sama też piszę opowiadanie fantasy. Jeśli Ci się spodoba, zapraszam do czytania i komentowania ;) :
http://wtajemniczenipoczatekkonca.blogspot.com/
Pozdrawiam i weny życzę :*
Juliet
Bardzo fajnie piszesz. Historia wciąga i nie można się od niej oderwać. Czekam na ciąg dalszy. Obserwuje i w wolnej chwili zapraszam do mnie - dopiero zaczynam, ale będzie u mnie bardziej pikantnie:)
OdpowiedzUsuńFantazyjna
mysli-bez-cenzury.blogspot.com
Tego to się nie spodziewalam jeszcze
OdpowiedzUsuńBędziesz jeszcze pisać?
OdpowiedzUsuńSkończyłam czytać Twojego bloga... po raz kolejny. Błagam, daj znak życia! :D Podoba mi się Twój styl pisania, umiesz pisać i masz ciekawe pomysły na opowiadania, więc proszę Cię, wróć, zwłaszcza, że niewielu piszących opowiadania umie to robić.
OdpowiedzUsuńSuper blog, świetny rozdział, zapraszam do mnie: http://mytvdmaria.blog.pl - oczywiście o tvd :)
OdpowiedzUsuńSzkoda że już Cie tu nie ma
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy pomysł na bloga, świetne opowiadanie! Zapraszam też do mnie: https://www.fryzomania.pl/category/hokery-fryzjerskie Może coś Ci się spodoba :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń